Variabler
Tereny Variabler => Lodowa Kraina => Wątek zaczęty przez: Alan w Listopad 01, 2013, 13:57:15
-
Mieszka w nim Leda, królowa Lodu.
(http://www.tapeta-zima-zamek-morze-woda.na-pulpit.com/zdjecia/zima-zamek-morze-woda.jpeg)
-
Wszedłem. Stanąłem, czekając na Alyss.
-
Weszłam przystając obok niego z uśmiechem.
-
-Idziemy? - wskazałem głową na drzwi lodowego pałacu.
-
Skinęłam głową.
-
-Tylko się nie poślizgnij. - ostrzegłem i wyciągnąłem do niej rękę.
-
Uśmiechnęłam się pogodnie. Na wszelki wypadek złapałam jego rękę bo znając życie znowu się wywalę.
Ugh...Przypomniałeś mi.
Zrąbałam się ze schodów rano potem upadłam na podwórku i wyrżnęłam się na pasach ;-;
-
Uśmiechnąłem się i wszedłem do pałacu.
_______________________
Uuu... Ał. ._.
-
Szłam za nim dla pewności gapiąc się pod nogi.
Wkurzyłam się. Najgorzej było na schodach bo się zwaliłam aż pod płot sąsiada ;-;
-
Weszliśmy do sali głównej, gdzie na lodowym tronie siedziała Leda. Ona również wyglądała jak człowiek, ale zamiast oczu miała kawałki lodu. Bez ceremoni podszedłem do niej i dałem dokumenty, ciągnąc za rękę Alyss.
_____________________
Ja się dzisiaj na dworze po szkole wyrąbałem ._.
-
Wciągnięta do środka cały czas gapiłam się w ziemię. Kto wie może wywalę się na stojąco?
xD
Bolesne spotkanie z podłogą.
Ale szlachta nie upada. Szlachta wita się z parkietem. Szklaneczka szlachetni panowie...xD
-
Skinąłem głową Ledzie, ta odkiwnęła, czytając.
-
_________________
xD
-
Nadal gapiłam się uparcie w ziemię jakby ta miała za chwilę pochłonąć nas żywcem.
xD
-
Uśmiechnąłem się lekko, mimowolnie, patrząc na wyczyny Alyss.
-
Zmrużyłam oczy. Szczerze nie zdziwiłabym się jakbym odruchowo powiedziała:-Kiedy ona wreszcie mrugnie?
-
-Leda? - spytałem.
-Ym? - odpowiedziała, czytając.
-Jest dobrze?
-Zależy, co masz na myśli: dokumenty czy miasto. - podniosła twarz ze swoimi przerażającymi implantami.
-I to, i to, właściwie...
-Dokumenty są w porządku. Miasto... Nieco gorzej. Ale i tak nic nie poradzisz.
-Nienawidzę, jak ludzie tak mówią. - mruknąłem.
Leda zaśmiała się. Brzmiało to co najmniej upiornie.
-Nie jestem człowiekiem.
-Wiem. - burknąłem w odpowiedzi. -Ale to ogólne stwierdzenie. Czyli...? Dobrze czy nie?
-Nie do końca.
-Boże. - westchnąłem. -Nigdy nie wiem co zrobić z tymi ''nie do końca''.
-Zrozumiesz, jeśli powiem, że to skomplikowane?
Zamyśliłem się na chwilę.
-Nie do końca.
Leda znów się zaśmiała.
-
Słuchałam tej wymiany zdań nadal nie podnosząc wzroku.
-
-Dobra, idziemy. - spojrzałem na Alyss i wyszedłem, ciągnąc ją za rękę.
-
Wyszłam.