-Leda? - spytałem.
-Ym? - odpowiedziała, czytając.
-Jest dobrze?
-Zależy, co masz na myśli: dokumenty czy miasto. - podniosła twarz ze swoimi przerażającymi implantami.
-I to, i to, właściwie...
-Dokumenty są w porządku. Miasto... Nieco gorzej. Ale i tak nic nie poradzisz.
-Nienawidzę, jak ludzie tak mówią. - mruknąłem.
Leda zaśmiała się. Brzmiało to co najmniej upiornie.
-Nie jestem człowiekiem.
-Wiem. - burknąłem w odpowiedzi. -Ale to ogólne stwierdzenie. Czyli...? Dobrze czy nie?
-Nie do końca.
-Boże. - westchnąłem. -Nigdy nie wiem co zrobić z tymi ''nie do końca''.
-Zrozumiesz, jeśli powiem, że to skomplikowane?
Zamyśliłem się na chwilę.
-Nie do końca.
Leda znów się zaśmiała.